W odległości 5 godzin jazdy autostradami od Wrocławia znajdują się piękne Góry Harzu. Pełne bajkowych miasteczek, zamków, kopalń, jaskiń i w sumie wszystkiego co dusza wędrowca zapragnie. Nad wszystkim góruje tajemnicze Brocken znane z sabatów czarownic i zjawiska Brocken (to tutaj je po raz pierwszy opisano). My spędziliśmy tutaj tydzień i chcemy Wam opowiedzieć, co warto obejrzeć w tej okolicy.
Plan na tydzień

- Pierwszego dnia proponujemy Wam spokojne zwiedzanie Wernigerode, zajrzenie na rynek, wędrowanie uliczkami (ciekawe czy znajdziecie wąskie przejście między budynkami), najmniejszy budynek w mieście i oczywiście zwiedzanie zamku z ogrodami. Na wieczór spotkanie z parowozami.
- dnia drugiego wycieczkę do doliny rzeki Ilse,
- trzeci dzień to dobry moment na odkrycie Goslar i dolinę rzeki Oker
- czwartego wybierzcie się na Broken, najwyższy szczyt Gór Harzu,
- piątego koniecznie odwiedźcie Quedlinburg i Teufel Mauer,
- szóstego sprawdźcie swoją odwagę na jednym z najdłuższych mostów wiszących w Europie, a potem zobaczcie zegar z kukułką wielkości domu w Gerode.
- Na zakończenie proponujemy Wam Blankenburg i piękną wycieczkę na Hamburger Wappen i Großvater.
Miasteczka jak z bajki
Do obowiązkowych do zwiedzenia miasteczek należy trójca – Wernigerode, Goslar i Quedlinburg ze starówką wpisaną na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Wszystkie łączy posiadanie zamku oraz pięknej zabudowy z muru pruskiego. Każdy ma jednak swój specjalny smaczek.
Wernigerode
Wędrując tutaj po uliczkach pełnych zabytkowych zabudować koniecznie zwróćcie uwagę na śliczny ratusz z drewnianymi płaskorzeźbami mieszkańców, najmniejszy domek oraz stację kolei wąskotorowej, która zawieść Was może na Brocken. Myśmy się na ta atrakcję nie zdecydowali z powodu zawrotnej ceny 150 Euro, która musielibyśmy zapłacić za 3 osoby w dwie strony. Pociąg jedzie ponad 90 minut na gorę i zapewne są z niego ciekawe widoki, ale nasze doświadczenie nam mówi, ze po 20 minut obserwowania świata za oknem wszyscy zagłębiliby się w swoje ekrany. Nie byliśmy przekonani, że warto.
Parowozy
Nic jednak straconego, gdyż można obejrzeć całą parowozową brać na głównej stacji i to podczas przetaczania do parowozowni. Wystarczy przyjść na dworzec kolejki wieczorem (my byliśmy koło 20) i ze specjalnej platformy, zupełnie za darmo, jest piękny widok na pociągi i Brocken w oddali.


Najmniejszy domek
Wydawałoby się, że XXI wiek wymyślił mikroapartamenty, ale okazuje się, że nie! Najmniejszy dom w Wernigerode ma w sumie 28metrow kwadratowych! Mieszkało tutaj 10 osób. Matka, Ojciec i 7 dzieci oraz posługaczka. Na dole jest kuchnia i magazynek. Za domem toaleta z dziurą w ziemi. Na piętrze, które ma 10 metrów mieści się łóżko, szafka i maszyna do szycia. Musieli być mistrzami minimalizmu! Pod dachem spały starsze dzieci. Domek można zwiedzać za jedyne 1 Euro.



Dla fanów minerałów
Wszystkich miłośników minerałów i skamienielin zachęcamy do odwiedzenia sklepu, który znajduje się na Burgstraße Jest ogromny i znajdziecie tutaj zarówno surowe skały, minerały jak i biżuterię. Duża cześć zajmują ogromne skamieniałości ryb, amonitów etc. Można też zakupić skały typowe dla Gór Harzu – jak siarkę, ametysty, granity.
Ceny od 1 Euro za taki kamienny złom po tysiące. Ale zwiedzanie zupełnie za darmo.
Goslar
Kolejne piękne miasteczko. Kiedy zaparkujecie koło zamku, warto zajrzeć do niewielkiego, przeszklonego budynku, gdzie wyeksponowano fragmenty rzeźb, ołtarzy i kolumn z XII i XIII wieku. Stąd szybko dojdziecie do rynku, gdzie znajduje się dość prosty budynek ratusza. Tutaj co godzina wygrywany jest kurant, a postaci prezentujące górnicza historię miasta wędrują przed zegarem.

Na rynku w Goslar na jednym z budynków znajdziecie taką rzeźbę – jest to „srający dukatami”. Podobnym powabem charakteryzuje się ”Butterhanne” – młoda mleczarka, która drapie się w nagi, jędrny acz drewniany pośladek. Obie figurki są znane i chętnie fotografowane. To świetny przykład średniowiecznego poczucia humoru.
Koniecznie odbijcie od centrum w kierunku na Peterstrase i Bergstrase. Znajdziecie się wśród wąskich uliczek, bruku i cudownych szachulcowych domków. Gdy przyjrzycie się im uważniej zauważycie, że różnią się malowaniem nad oknami, a niektóre mają charakterystyczne kwiatowe dekoracje. Bogactwo rzeźbień całkowicie zachwyca.



Muzeum Cynowych Figurek w Golsar
Ołowiane żołnierzyki? Mieliście? Podobno zabawka ta ma już kilkaset lat, a swój rozkwit miała w Norymberdze. My wybralismy się do Zinnfiguren-Museum Goslar, aby obejrzeć te unikalne zabawki.
Muzeum znajduje się w szachulcowym budynku nas rzeką. W środku na trzech piętrach znajdziecie tysiące figurek ustawionych w dioramach pokazujących historię Niemiec od średniowiecza po współczesność. Wiele z nich opowiada o Goslar. Historie są zarówno poważne, dramatyczne jak i śmieszne – okładanie zakonnika rózgą. Oczywiście zajęliśmy się szukaniem tych absurdalnych.
Polecamy Wam to muzeum. Zwiedzanie trwa około godziny. Część eksponatów się rusza. Pomyślano o małych zwiedzających – są drabinki ułatwiające oglądanie tego co się dzieje.
Quedlinburg
Piękna kolegiata , 1300 budynków z muru pruskiego i wzgórze zamkowe, które koniecznie musicie odwiedzić. A to wszystko pośród kwitnących drzew owocowych. Do ciekawych budynków należy były browar, mennica (które zresztą świadczą o bogactwie miasta) i oczywiście ratusz, przed którym stoi wielka rzeźba rycerza Rolanda. Koło zamku znajdziecie kawiarnie z kilkunastoma rodzajami sernika oraz sklepik, gdzie produkowane są ciasteczka do kawy – manufaktura Keksów. Zaopatrzyliśmy się tutaj w prezenty dla znajomych.
Byliśmy tutaj dwa razy. Za dnia miasteczko tętni życiem i jest wypełnione turystami. Zaś w nocy klimat robi się bardzo tajemniczy, gdyż miejsce jest wyludnione, oświetlone latarniami i człowiek czuje się jak w grze umiejscowionej w średniowieczu.

Dolina rzeki Ilse
Na kolejny dzień proponujemy Wam kilkugodzinną wycieczkę wzdłuż górskiej rzeki Ilse do jej wodospadów. Do wyboru jest prosta ubita droga dobra na rowery czy terenowe wózki lub trudniejsza, ale też ciekawsza wzdłuż rzeki po kamieniach i mostkach.
Parking (oczywiście płatny 5 Euro za caay dzień ) jest przy starcie ścieżki. Na początku natykamy się na wodny plac zabaw oraz specjalne baseny, gdzie można moczyć nogi w zimnej, górskiej wodzie. Potem ścieżka meandruje wzdłuż rzeki, od czasu do czasu przecinając główną drogę.



Bukowy las na początku maja jest świetlisty, pełen świeżych, zielonych liści . Podczas naszego spaceru obserwowaliśmy sikorki, kosy, kowaliki i pluszcza. Ten niesamowity ptaszek mieszka wzdłuż górskich strumieni. Potrafi zanurkować na metr i wytrzymać pod woda nawet minutę łowiąc wodne owady. Widzieliście kiedyś pluszcza?

Most wiszący Tytan-Rt
Jeżeli macie lęk wysokości to most wiszący Tytan – Rt koło Berharz am Brocken o wysokości ponad 100metrow i długości prawie pół kilometra, nie jest atrakcją dla Was! Z mostu roztacza się piękny widok na tamę i jezioro. Można stad wystartować na dłuższy spacer. Zaraz obok mostu znajduje się parking (oczywiście płatny). Stąd koło kasy podchodzimy kawałek pod górę i obok bardzo fajnego placu zabaw wchodzimy przez bramkę na most. Konstrukcja ze stalowych nakładek ma siłę uciągu 947 ton.
Na samym moście znajdziecie informacje o jego budowie oraz historię sąsiadującej z nim tamy. Most można przejść w obie strony lub zejść z niego i wrócić tamą na parking.
Można również zjechać tutaj tyrolką lub skoczyć z mostu na bungee.
Teufels Mauer
To był strzał w 10tkę. Najpiękniejsze, najciekawsze i jednocześnie bardzo proste trasy, na które się tutaj natknęliśmy. Można podzielić na kilka odcinków. Wszędzie jest rozwinięta infrastruktura – parkingi, ławeczki, place zabaw i restauracje.
Pierwszy odcinek przy miejscowości Neinstedt – to Teufels Mauer Garden. Z parkingu 15 minut spacerem po prostej bitej drodze dzieli nas do pierwszych skał. Są zaskakujące i bardzo ciekawe. Nazywanie tej okolicy ogrodem nie jest przypadkowej rośnie tutaj sad wiśniowy i to od 300 lat! Dlatego szczególnie wieczorami, gdy słońce jest już nisko miejsce to robi fantastyczne wrażenie. Na dodatek byliśmy tam prawie sami. Wędruje się wzdłuż muru skał z piaskowca. Oczywiście skały są poszarpane, porowate w wielu miejscach sa przerwy. Dookoła rozciąga się pofalowany krajobraz pełen kolorowych pól. Jest też holenderski wiatrak. Spacer około 2 godzinny.



Kolejnym miejscem, gdzie znów znajdziecie to pasmo piaskowców jest Blankenburg. My wystartowaliśmy z Timmenrode (parking przy szkole) i znów po 10 minutach spaceru przez kwitnące sady dotarliśmy do pierwszej ciekawej formacji – Hamburger Wappen. Skądinąd jest to świetna miejscówka na wschody słońca. Stąd 4,5 kilometra wędrówki po lesie pełnym skał i korzeni dzieliło nas do Großvater felsen. Ostatni odcinek przypomina trochę wąskie skalne miasto – trasa jest dość trudna i wymagająca wspinania się po kamiennych schodach, skakania etc., ale za to bardzo malownicza i ciekawa. W sumie wycieczka to 9 kilometrów.
Doliną rzeki Oker



Kolejna nasza wycieczka doliną rzeki, tym razem Oker (jest blisko Goslar i warto je połączyć). Wycieczkę zaczęliśmy przy Romkerhaller Wasserfall, gdzie poza parkingiem znajdziecie hotel. Startuje tutaj kilka szlaków. My wybraliśmy niebieski trójkąt, który liczył około 9 kilometrów. Pierwszy element wycieczki, to strome podejście na sam szczyt skąd spływał wodospad. Potem idzie się bokiem wzgórz z widokiem na dolinę. Trasa jest prosta, bitą drogą i w sumie mało urozmaicona. Dopiero po przejściu drogi na drugą stronę, spacer wzdłuż rzeki Oker okazał się znacznie ciekawszy. Są tam mostki, skały i oczywiście szumiąca rzeka. Jeżeli macie mało czasu, to polecamy tylko tą cześć na spacer.



Torfhhaus i Brocken
Wydawałoby się, że nie powinno się wyjeżdżać z gór Harzu bez wizyty na Broken (najwyższy szczyt). Jest kilka sposobów, aby się tam dostać. Jednym z nich jest pociąg – a dokładnie zabytkowa wąskotorówka z Wernigerode (można też wsiąść na trasie). Kolejnym jest wdrapanie sie na szczyt piechotą. Jedną z najprostszych tras jest trasa z Torfhaus, gdzie znajdziecie (poza płatnym parkingiem) muzeum Parku Narodowego Gór Harzu.
Ponieważ mieliśmy mało czasu wybraliśmy się na krótka wycieczkę po bagnie Torfhausmoor ( poranek spędziliśmy na błogim lenistwie w Wernigerode) . Jakie było nasze zdziwienie, gdy naszym oczom ukazały się lasy Parku Narodowego . Bo to był brak lasów…. Gdzie okiem sięgnąć szare kikuty i wiatrołomy. Przez setki lat te lasy były eksploatowane przez człowieka. Na skutek okresów suszy, wichur są na tyle osłabione, że masowo padły ofiarą kornika drukarza. Teraz zarząd parku uznał, że trzeba zostawić naturze co naturalne i czekają aż samo się odtworzy. Trzymamy kciuki, bo widok to strasznie smutny. Z Torfhaus startuje bardzo fajna trasa na Brocken, duży kawał jest łagodny i po szerokim bitym trakcie. Od czasu do czasu w oddali było słychać pociąg na Brocken. Znana atrakcja, na którą się nie zdecydowaliśmy ze względu na rzucająca na kolana cenę 150 Euro za trzy osoby.
Jak się podróżuje po Niemczech?
No to skoro padło hasło cena atrakcji, warto opowiedzieć trochę o konkretach. Najpierw mieszkanie. My znaleźliśmy na bookingu ładne mieszkanko, za które w maju daliśmy za 6 nocy 2300zł plus 40 EURO opłaty klimatycznej. Mieszkanie duże, z wszelkimi wygodami, czyste, fajnie wyposażone i z parkingiem w podwórku. Zawsze decydujemy się na samodzielne mieszkania, bo gotujemy i robimy sobie kawę na miejscu i oszczędzamy na restauracjach.
Paliwo jest droższe niż w Polsce. To samo tyczy się chleba czy bułek. Musicie się spodziewać, że za bochenek w piekarni dacie 3-4 Euro, za kanapkę od 2,5 Euro. W restauracjach dania zaczynają się od 8 Euro. Ceny atrakcji są oczywiście różne, za wejście na most wiszący zapłaciliśmy 6 Euro za dorosłego i 4 Euro za dziecko i to chyba była jedna z tańszych płatnych atrakcji. Warto pamiętać, że parkingi są tutaj płatne wszędzie (nawet w lesie stawiają parkomat) – ceny od 0,50 Euro za godzinę do 5 Euro za cały dzień. Również toalety są w wielu miejscach płatne (nawet w galeriach handlowych) – warto mieć ze sobą drobne do różnych automatów.
Mapę naszej podróży znajdziecie tutaj>>>