Od dawna chcieliśmy przespacerować się po lodowcu zanim znikną, dlatego bardzo się wszyscy ucieszyliśmy, gdy okazało się, że istnieje taka możliwość w Austrii, w regionie Salzkamergut. Na wysokości 2700m.n.p.m. znajduje się górna stacja wyciągu na Dachstain, gdzie można wejść na lodowiec. Zacznijmy jednak po kolei.

Taras widokowy na wagoniku, to dodatkowa atrakcja.
Rezerwacja gondoli
Aby wybrać się na wyjazd kolejką linową latem należy najpierw zarezerwować wjazd za pomocą strony >>> My rezerwacje wykonaliśmy na 30 minut przed wjazdem stojąc na dole na parkingu. Może się okazać przy kasie, że jest dużo miejsc i rezerwacja nie była potrzebna, ale po co się stresować.
Aby wjechać na dolną stację wyciągu trzeba wjechać na górę płatną droga alpejską. Wjazd kosztuje 14 Euro płatne przy wyjeździe. Jeżeli jednak macie bilet pobrany przy wjeździe na drogę skasowany na górnej stacji wyciągu, to opłata jest anulowana. Dlatego pamiętajcie wziąć ze sobą bilet za wjazd drogą na kolejkę linową. Od szlabanu, który nas wpuszcza na drogę alpejską pełną meandrów i ostrych zakrętów dzieli nas jakieś 15 minut drogi do dolnej stacji kolejki. Parking jest bezpłatny, ale może być pełny i warto wziąć pod uwagę czas szukania miejsca i podejścia do kasy na konkretną godzinę. My trochę na wariata daliśmy sobie 30 minut, ale się udało.
Trasy na wycieczkę na Dachstein
Przy dolnej stacji wyciągu znajdują się też hotele, restauracje, a nawet był jeden food truck. Można stąd również wybrać się na wycieczkę. Do najłatwiejszych należy spacer bokiem góry do schroniska. Trwa około 40 minut. Ścieżka jest wąska i w dużym stopniu idzie po odkrytym terenie, dlatego w słoneczny letni dzień jest tutaj bardzo gorąco. Podczas spaceru zachwyciła nas alpejska roślinność, która wciska się absolutnie w każdą szczelinę skalną i kwitnie jak szalona. Dla mnie to bogactwo kolorów i kształtów na nagiej skale to jeden z największych cudów Alp.
Atrakcje na szczycie Dachstein
Podczas wsiadania do wagonika kolejki na Dachstein będziecie mieli wybór czy chcecie jechać w wagoniku czy na tarasie widokowym. Z takim rozwiązaniem spotkaliśmy się po raz pierwszy. Stoi się na górze wagonika, otoczonym przez wysoką siatkę i czuje wiatr we włosach podczas wjazdu. Niesamowite przeżycie.

Most wiszący, to atrakcja tylko dla osób, które nie cierpią na lęk wysokości.
Na szczycie wchodzimy na SkyWalk, czyli taras widokowy dookoła stacji wyciągu. Następnie kierujemy się na most wiszący zawieszony między zboczami góry. Idzie się po kratownicy nad przepaścią mi zdecydowanie jest to atrakcja dla ludzi, którzy lubią wysokości. O dziwo znaleźliśmy tutaj kłódki par, które postanowiły upamiętnić swój związek. Mam tylko nadzieję, że nie rzucają kluczyków w dół!

Na tej niesamowitej wysokości spotykamy niedużego, czarnego ptaka – to wieszczyk, król Alp!
Następnie schodzi się schodami donikąd na niewielki balkonik widokowy przytwierdzony do ściany skąd roztaczają się kolejne widoki na otaczające nas góry. Potem trasa wiedzie nas do pałacu lodowego we wnętrzu lodowca. Jest tutaj zimno i ślisko, gdyż stąpamy cały czas po lodzie. Na szczęście mieliśmy rękawiczki, bo barierki są lodowato zimne. Wewnątrz pałacu lodowego jest kilkanaście podświetlanych rzeźb lodowych, które mają reprezentować różne kraje w Europie. Jest zatem byk, wieża Eiffela, wiatrak i warszawska syrenka. Marysia chętnie skorzystała z możliwości zostania królową śniegu i usiadła na lodowym tronie.

Polski akcent, syrenka.
Spacer po lodowcu
Po wyjściu z wnętrza lodowca można się przespacerować po śniegu wyznaczoną trasą. Sam lodowiec jest trochę…rozciapany i szary, widać pogoda mu nie służy. Jest tutaj oczywiście ślisko i niesamowicie zimno w porównaniu z temperaturą na dolnej stacji wyciągu. Całość zwiedzania to 1,5 do 2 godzin. Co prawda należy zarezerwować godzinę zjazdu, ale jak są wolne miejsca w wagoniku to wpuszczą Was też na zjazd wcześniej.
Silberkarklamm- spacer wąwozem
W pobliżu Dachstein w miejscowości Rössing znajduje się wąwóz górskiej rzeki Silberkarklamm. Wejście jest symbolicznie, jak na Austrię, płatne. Parking jest bezpłatny, ale już koło 10 rano w poniedziałek, kiedy się tutaj pojawiliśmy ciężko było znaleźć miejsce. Podejście od kasy do schroniska trwa jakieś 45 minut. Jest cały czas pod górę po drewnianych kładkach, schodach i mostkach zawieszonych nad wąwozem. Miejsce przyciąga też fanów via ferrata. Całe rodziny przyjeżdżają tutaj z własnym sprzętem. W schronisku można zakupić coś do picia i jedzenia. Podobno mają tutaj bardzo dobrą maślankę i ciasto. Toaleta jest za darmo.

Powrót jest urozmaicony o łańcuchy i skakanie po skałkach.
Ze schroniska można zejść tą samą drogą, ale będzie się szło pod prąd, a turystów było zaskakująco dużo, dlatego wybraliśmy inną drogę. Okazała się świetnym wyborem, gdyż ścieżka jest ciekawa. Prowadzi bokiem góry z niewielkimi podejściami i stromymi zejściami po skałach. W niektórych miejscach są liny asekurujące. Całość zabrała nam około godziny.
Gdzie nocować?
Mnóstwo osób pyta mnie, gdzie nocować w tych okolicach. Nie da się ukryć, że Austria jest droga. Najtańszą formą są jak zwykle liczne campingi o wysokim standardzie i wielu dodatkowych atrakcjach. My najczęściej szukamy pokoi z aneksem kuchennym, albo chociaż z dostępem o kuchni, gdyż samodzielne gotowanie pozwala nam zaoszczędzić na jedzeniu. Na dodatek trudno nam jest znaleźć miejsce, gdzie gotowano by tak jak lubi zjeść nasza córka, więc najbezpieczniej jest móc przyrządzić własne. W sumie gdy się poszuka czegoś w mniej popularnych miejscowościach, to tydzień dla dwójki dorosłych z dzieckiem kosztuje między 2-3 tysiące złotych. Nad Bałtykiem potrafi być drożej 😉
Najbliższym naszemu ideałowi są zatem apartamenty takie jak znajdujący się w Sankt Wolfgang Russbachbauer. Dom w stylu alpejskim, wyłożony drewnem, z ogrodem i piękną okolicą. Do tego aneks kuchenny w pokoju i przystępna cena. Na miejscu niezwykła atrakcją jest Schafbergbahn, czyli wąskotorówka zebata, która pnie się na szczyt góry.
Pensjonat Tilly w miesjcowości Niederöblarn jest bardzo dobrze usytuowany – trzy godziny jazdy autostradami z Wiednia, z cudownym widokami na Alpy, znajduje się w pobliżu lodowca Dachstein oraz płaskowyżu Tauplizalm. Do Hallstatt jest już trochę dalej, ale nadal można spokojnie sobie stąd zrobić jednodniową wycieczkę. Budynek ma ogromne, ukwiecone latem, balkony. Sauna i niewielki basen są dodatkowym atutem.
O ile w samym Hallstatt nie ma co szukać noclegu w sensownej cenie, o tyle w pobliskim Gosau już jak najbardziej. Widoki są jak wszędzie w tym regionie fantastyczne. Zaś w Gasthof Brandwirt mnie osobiście ujęło tradycyjne wnętrze i dopasowane do domu meble.
Jeżeli chcesz nam podziękować za naszą pracę nad blogiem, inspiracje do podróży i piękne zdjęcia, to możesz to zrobić rezerwując jakikolwiek nocleg za pomocą linków do booking z naszej strony (zarówno ze strony głównej jak i poszczególnych wpisów).
Podróże po Austrii -porady
Jeżdżąc samochodem po Austrii warto pamiętać, że autostrady są płatne. Winietę na minimum 10 dni kupuje się na stacji benzynowej i przykleja do szyby w widocznym miejscu. Płatne dodatkowo są niektóre tunele oraz trasy alpejskie (12 do 14 Euro za przejazd).
Toalety na stacjach benzynowych i w miasteczkach są płatne 50 centów, płatne w automatach, dlatego trzeba mieć monetę 50 centową.
Ceny w sklepach są wyższe niż w Polsce, ale można wyjść z zakupów cało, gdy będzie się szukało produktów własnych w sieciach typu Billa. Świetnym rozwiązaniem są też dyskonty typu Hoffer.
Atrakcje typu kopalnie, wjazdy kolejką linową czy przejazd wąskotorówką są drogie. Czasami można zaoszczędzić kupując bilet rodzinny lub wchodząc po określonej godzinie, ale wtedy jest mniej czasu na zwiedzanie.
Chodząc po górach turyści witają się „Grüß Gott” czyli odpowiednik naszego „Szczęść Boże”
2 komentarze
A co z noclegiem w okolicy? Polecacie coś ciekawego?
No tu jest niestety trochę problem. Sami byliśmy w rodzinnym hotelu na szczycie TauplizAlm , o którym wkrótce też będziemy pisać. Miejsce śliczne, ale sami byśmy go nie wybrali (dostaliśmy noclegi w prezencie). Świetnie nadaje się na wyjazd na narty lub chodzenie tylko po tym płaskowyżu, ale każdy wjazd na płaskowyż czyli też podjazd do hotelu kosztuje 12 Euro (prywatna droga alpejska). Na górze nie ma sklepów, a restauracje z górskimi cenami. Jednym słowem nie jest to coś czego szukamy – baza wypadowa. ponieważ jesteśmy fanami campingów z radością zauważyliśmy wiele campingów o świetnym standardzie i ogromnej ilości atrakcji. Sami nie jesteśmy fanami atrakcji, ale nasza córka jest ;-). Dlatego kolejnym razem będziemy szukali campingów. Nie da się ukryć, że w tym roku było w nocy bardzo ciepło pomimo tego, że to Alpy i spanie w namiocie to czysta przyjemność.