Jezioro Garda jest największym i najczystszym jeziorem Włoch. Na południu, który ma łagodny, śródziemnomorski klimat, rosną cytrusy i palmy. Jest tutaj mnóstwo kempingów i hoteli. Miasteczka są pełne turystów wędrujących od restauracji do kawiarni i sklepu z pamiątkami. Na północy jezioro zwęża się i wbija klinem w góry Prealpi Gardesane. Tutaj klimat jest surowszy i silniejsze wiatry, co daje niesamowite pole do popisu dla miłośników windsurfingu.

Dzień Pierwszy – wycieczka Lazise – Bardolino
Pierwszego dnia wybraliśmy się do oddalonego o 2 kilometry Lazise podmiejskim autobusem. Wzdłuż wschodniego wybrzeża Gardy jeżdżą autobusy podmiejskie z Werony. Można się nimi dostać z miasta aż do Riva del Garda. Rozkład jazdy i cennik znajdziecie tutaj>>>
Lazise jest niewielkim, częściowo otoczonym murami miasteczkiem, do którego wchodzi się przez średniowieczną bramę. Wąskie uliczki wypełnione są restauracjami, kawiarniami, lodziarniami i sklepami z pamiątkami. Znajdziecie tutaj XIII wieczny zamek wzniesiony przez Bartolomeo i Antonio della Scala, których inicjały są nadal widoczne w kilku miejscach. Zamek był duży, gdyż służył jako ochrona nie tylko dla mieszczan, ale i okolicznych mieszkańców. Również port miał funkcję obronną. W XV wieku cumowały tutaj w pełni uzbrojone galeony.
W weekendy odbywają się tutaj różne imprezy. My mieliśmy szczęście natrafić na piknik historyczny, podczas której przeszła uliczkami i promenadami Lazise parada w renesansowych strojach. Największe wrażenie zrobili na nas chłopcy podrzucający flagi i żonglujący nimi między stopami.
Z Lazise prowadzi trasa spacerowa wzdłuż jeziora do oddalonego o 5 kilometrów Bardolino. Trasa częściowo wyłożona jest kostką, częściowo wysypana żwirkiem. Można się w każdym momencie zatrzymać i odsapnąć na jednej z licznych ławeczek lub pobawić się na placu zabaw.
Fauna jeziora Garda
Podczas spaceru zaobserwowaliśmy mnóstwo wodnych ptaków – poza krzyżówkami, łyskami, łabędziami są tutaj też perkozy czy kormorany. Widzieliśmy też mnóstwo małych jaszczurek wygrzewających się na kamieniach i bardzo ciekawego stawonoga. W jeziorze żyje też wiele ryb w tym karpie, węgorze i pstrągi. Najłatwiej zaobserwować je pod jachtami w marinach, gdyż objadają porastające je glony.
Z Bardolino pływają regularnie statki wycieczkowe do Lazise. Bilet dla jednej osoby wynosi 3 Euro. Aktualne ceny i godziny odpływania znajdziecie tutaj>>>
Dzień Drugi – Odkrywamy Sirmione
Do Sirmione wybraliśmy się statkiem wycieczkowym z Lazise. Jak się okazało cztery godziny to minimum na zwiedzenie miasteczka. Można by zostać jeszcze dłużej, aby spokojnie posiedzieć na plaży lub poleżeć w cieniu, pod drzewkami oliwnymi, na terenie parku archeologicznego Grotte di Catullo.
Sirmione wyróżnia się spośród sąsiednich miasteczek okalających Gardę. Do centrum historycznego wchodzimy przez jedyną, średniowieczną bramę ze zwodzonym mostem.
Miasta bronił zamek Rocca Scaligera. Rodzina Scaligeri z Werony wybudowała go, aby umocnić swoje panowanie nad jeziorem Garda. Do dziś robi wrażenie, przede wszystkim dzięki temu, że zachowano zwodzony most i okalającą go fosę, w której łyski mają na specjalnej tratwie gniazdo.
W pierwsza niedzielę miesiąca zwiedzanie muzeów jest za darmo, dlatego zwiedziliśmy zamek z darmowym biletem w dłoni. Jest to głównie spacer po murach z widokiem na jezioro. Nietypowym elementem jest wewnętrzna marina na zamku, do której wejścia broni, zanurzona w wodzie, brama.
Spacerkiem wzdłuż uliczek Sirmione wędrujemy w kierunku ruin Grotte di Catullo. Po drodze schodzimy na kamienistą plażę, z pomostem i gajem oliwnym. Zamiast na plaży rozkładamy się pod drzewkiem oliwnym, który daje odrobinę miłego cienia.
Po jakimś czasie wracamy na drogę prowadzącą do rzymskich ruin. Dla leniwych przygotowano tutaj turystyczny pociąg (traktorek z wagonikami), który zawiezie do celu. Po 10 minutach spaceru docieramy na sam kraniec półwyspu, gdzie znajduje się stanowisko archeologiczne i muzeum.
Grotte di Catullo
Villa di Catullo zwana jest też grotą. Wszystko dzięki pierwszym turystom, którzy w XVIII wieku odkryli ruiny i fragmenty, które wyglądały jak jaskinie. Okazało się, że jest to dzieło ludzkich rąk. Archeolodzy odkryli resztki rzymskiej willi, która miała ponad 200 metrów długości. Cały kompleks był jeszcze większy, bo zajmował około 15 tysięcy metrów kwadratowych. Dziś taki ogrom zaskakuje, ale było to typowe dla willi z tego okresu. Większość nadal znajduje się pod ziemią. Dziś możemy przechadzać się po ruinach 18 wielkich pokoi z kolumnadami, resztkami mozaik i fresków ściennych. Jest również muzeum, gdzie możemy obejrzeć artefakty wydobyte podczas wykopalisk i obejrzeć model willi oraz rekonstrukcje mozaik.
Sermione najlepiej zwiedzać w zwykłe dni tygodnia lub wcześnie rano, gdyż w sezonie jest bardzo tłoczne.
Rejsy po Gardzie
Statki regularnie pływają dookoła jeziora i można nimi zaplanować wycieczkę całodniową. Przykładowo wypływacie o 9:35 z Lazise do Gardy, potem płynie się do Sirmione a po dwóch godzinach do Salo i z powrotem do Lazise. Na taką podróż statkiem można wykupić całodniowy bilet na południową stronę Gardy za 24 Euro od osoby dorosłej. W ofercie jest bilet rodzinny (dla 2 dorosłych i max 3 dzieci do 11 lat) za 48,80 Euro. (aktualne ceny i godziny odpływania znajdziecie tutaj>>>)
Dzień Trzeci. Czas na górskie wyzwanie! Trasa Nago- Busatte – Tempesta
Trasa: około 20 kilometrów
Czas: 4 godziny
Stopień trudności: łatwa
Jedzenie: w Busatte jest kawiarnia przy Park Adventura
Oznakowanie: bardzo dobre
Piękne Alpy, które królują nad północną Gardą, kusiły nas od kiedy tutaj przyjechaliśmy. Ciężko by było wyjechać stąd bez pochodzenia po górach. Trzeciego dnia wybraliśmy się do miejscowości Nago-Torbole na samej północy jeziora.
Torbole jeszcze do niedawna było rybacką wioską, dlatego ciężko tutaj mówić o zabytkach. Miasteczko jest mekką windsurferów i wspinaczy, gdyż wiatry na tej części jeziora są podobno wspaniałe, a skały świetnie przygotowane do wspinaczki.
Dla nas dużo ciekawsze było miasteczko Nago. Po zaparkowaniu na bezpłatnym parkingu zaraz koło ronda (zaznaczone na mapce na końcu tekstu) poszliśmy za znakami na ruiny zamku Penede, który powstał około roku 1210 zbudowany przez panów z Arco, aby kontrolować drogę do jeziora Garda. Od XVIII wieku zamek popadał w ruinę. Dziś roztaczają się stąd fantastyczne widoki.
Po co transportować łodzie przez góry?
W 1439 roku Nago było świadkiem niecodziennego wydarzenia. Podczas Trzeciej Wojny Lombardzkiej Wenecjanie postanowili przejąć kontrolę nad jeziorem Garda. W tym celu przetransportowali 25 statków i 6 galeonów przez góry za pomocą siły wołów i ludzkich rąk. Wydali na tę operację 15000 dukatów, ale opłaciło im się to gdyż pokonali flotę Viscontiego i przejęli kontrolę nad całym jeziorem. Statki spuszczono do wody właśnie w Nago-Torbole, co upamiętnia znaleziony przez nas obraz na ścianie jednego z domów.
Trasa prowadzi nas przez ruiny zamku szeroką, żwirową drogą w dół do Nago, tylko po to aby odbić asfaltem w górę wśród winnic w kierunku na Busatte. Interesująca nas trasa zaczyna się w Busatte przy Parku Aventura i Parku Linowym. Znajduje się tutaj również parking, do którego prowadzą wąskie uliczki z Torbole.
Trasa Busatte- Tempesta to specjalnie przygotowana ścieżka przyrodnicza, która trawersuje bokiem zbocza, dzięki czemu co chwile roztaczają się tutaj piękne widoki na jezioro i góry. W wielu miejscach są ławeczki i tablice edukacyjne w dwóch językach (włoski, angielski).
Poza kilkoma podejściami i kilkuset schodami przypiętymi do skały, trasa jest dość łatwa. Po 1,5 kilometra docieramy do Tempesta. Stąd można wrócić do Torbole lokalnym autobusem lub przejść 1,5 kilometra w przeciwnym kierunku. My zdecydowaliśmy się na sugerowane przez twórców ścieżki podejście pod górę żwirową, szeroką drogą, która zaprowadziła nas na piękny punkt widokowy i skróciła powrót o dwa podejścia po schodach.
Po drodze nazbieraliśmy kolekcję zdjęć, fantastycznie kwitnących w maju, alpejskich kwiatów.
Dzień Czwarty: wyprawa na Monte Baldo i trasa Sentiero del Ventrar
Po spacerze z Bussate do Tempesta nabraliśmy ochoty na wyższe góry. W Malcesine jest wyciąg gondolowy na pasmo górskie Monte Baldo. W kilkanaście minut po jednej przesiadce dojeżdżamy na wysokość 1752 m.n.p.m. W maju o godzinie 10 rano nie było prawie w ogóle kolejki po bilety, ale podobno latem bywają bardzo długie. Do gondoli wsiada sporo osób, dlatego nie łatwo dopchnąć się do okna. Druga gondola obraca się powoli dookoła własnej osi, dzięki czemu oglądamy całą okolicę.
Jeszcze w gondoli zauważyliśmy pod nami niewielkie zwierzątka, które szybko przebiegały i chowały się do norki. Okazało się, że są to świstaki. Widać je z jednego z punktów widokowych na szczycie. Najwyraźniej gondola im nie przeszkadza, a ludzie tam chodzić nie mogą, więc czują się bezpiecznie. Niestety nie udało nam się zrobić zdjęcia tym intrygującym zwierzętom z rodziny wiewiórkowatych.
Widoki z Monte Baldo są niesamowite. Przestrzeń, która nas otacza, zachwyca. Niektórych również kusi do skoku…na paralotni.
Z górnej stacji wyciągu można przejść się w dwóch kierunkach i zdobywać sąsiednie szczyty. Jest też restauracja i liczne punkty widokowe. Colma di Malcesine jest w sumie płaską łąką pełną krokusów. Dookoła roztaczają się widoki, które przyprawiają o gęsią skórkę. Jeżeli podążycie w kierunku Sentiero del Ventrar, to musicie zejść bardzo stromą drogą po kamieniach. Stok ma tu duże nachylenie i pokryty jest piękną, alpejską roślinnością. Po zejściu do szerokiej, białej drogi do wyboru mamy powrót do górnej stacji wyciągu drogą lub wejście na ścieżkę ze szlakiem numer 3 zwaną Sentiero del Ventrar. Są tutaj oznaczenia i informacje o samej trasie.
Opis prostszej trasy dla rodzin, której obejście trwa dwie godziny i zakłada zjazd wyciągiem do Malcesine znajdziecie tutaj>>>
Sentiero del Ventrar
Trasa numer 3 – Sentiero del Ventrar – jest uznawana za jedną z najciekawszych i najbogatszych przyrodniczo. Ze względu na pionowe przepaście, zaraz przy dość wąskiej ścieżce, odradzamy ją osobom z lękiem wysokości. Jest częściowo wyposażona w łańcuchy do asekuracji. Pokonaliśmy ją z 10 letnią córką bez problemu, ale odradzałabym ją znacznie młodszym dzieciom. Łatwo jest stracić równowagę. Byliśmy jednak tą trasą zachwyceni i bardzo ją Wam polecamy, jeżeli jesteście zaprawionymi górskimi wędrowcami i macie solidne buty na nogach.
Trasa wraca do górnej stacji wyciągu, ale my kontynuowaliśmy podążanie szlakiem nr 3 po ścieżkach wśród łąk. Naszej wycieczce towarzyszyły dźwięki dzwonków wypasanych tutaj krów, wspaniałe widoki i pojedyncze chatki.
W sumie zejście zabrało nam dobre 5 godzin i mieliśmy następnego dnia pierwszorzędne zakwasy. Wynikało to głównie z faktu, że trasa była cały czas w dół i pracowały tylko jedne grupy mięśni.
Końcowy fragment naszej trasy prowadził ścieżką dla mułów. Są to drogi zrobione z kamienia, po których muły i osiołki ciągnęły wozy i sanie z oliwkami, drewnem i innymi produktami rolnymi. Haki wbite w drogę służyły do hamowania zjeżdżającego ładunku. Okolica pełna jest murków z kamienia budowanych na sucho bez zaprawy. Również tarasy, na których zasadzone są gaje oliwne i winnice są wygrodzone za pomocą kamieni. Trudno dziś sobie wyobrazić jak ciężkie musiało być życie włoskich farmerów na tym górzystym terenie.

Dzień piąty: wędrówka po Malcesine
Zwiedzanie Malcesine można połączyć z wyprawą na Monte Baldo, jeżeli macie w planie wjazd i zjazd kolejką gondolową. My nie daliśmy rady i wróciliśmy do Malcesine następnego dnia. Było warto, gdyż miejscowość ta stała się naszą ulubioną nad Gardą.
Miasteczko położone jest na pagórkowatym terenie, zaraz przy jeziorze z widokami na fantastyczne góry. Nad Malcesine góruje zbudowany na skale zamek. Miejscowość to mnóstwo małych, wąskich uliczek, bram i kamiennych domów. Miejscami przypominało nam małe miasteczka w Toskanii.
Zamek został wybudowany na skale przez Longobardów, ale zniszczyli go Frankowie. Odbudowano go w IX wieku, ale ten który możemy podziwiać obecnie pochodzi z czasów, gdy należał do rodziny della Scala. Podobno w murach znaleziono resztki nagrobka z czasów Etrusków. Mury zamku ozdobione są charakterystycznymi „jaskółczymi ogonami”
W zamku znajdziecie muzeum z wystawą dotyczącą transportu przez Wenecjan 25 łodzi, dwóch galeonów i kilku fregat przez góry i wodowania ich w Nago-Torbole. Jeden z galeonów został zatopiony koło Lazise i dziś można oglądać jego fragmenty wyłowione z jeziora. Jest również część dedykowana podróży Goethego nad jezioro Garda i jego szkicom regionu.
Ostatni dzień nad Jeziorem Garda spędziliśmy leniuchując, podziwiając widoki i zajadając się pizzą.
Informacje praktyczne:
Ceny jedzenia
Chyba wszyscy kochają włoską kuchnię i typowe włoskie jedzenie typu mozzarella, ricotta i mascarpone. My w każdym razie możemy się nimi objadać codziennie dlatego pobyt nad Gardą rozpoczęliśmy od wizyty w Lidlu. Jest ich tutaj dużo i są otwarte codziennie od 8:00 – 20:00. Inne sklepy potrafią być zamknięte w sjestę np. pomiędzy 12:00-15:00. Poza supermarketami są tutaj piekarnie i warzywniaki (frutta a verdura). Oczywiście im bliżej zabytkowego centrum (centrum storico) tym ceny bardziej wyśrubowane.
Przykładowe ceny – mini-mozarella w kubku 0,80 Euro, serek Ricotta 1,20, chleb 1,50 Euro, Sok litrowy 2,00 Euro, gałka loda od 1,5 do 3,00 Euro, mleko litr 1 Euro, kawa mielona 3,00 – 4,00 Euro, kawałek pizzy czy panini od 4 Euro.
Jezioro Garda samolotem i samochodem
Jeżeli jedziecie samochodem to nie da się ukryć, że najszybszą metodą jest pojechanie autostradami przez Niemcy i Austrię, a następnie przełęcz Brenner (9 Euro) i autostradę do Affi (około 15 Euro).
Wiele osób decyduje się na przylot samolotem. Najbliższe lotnisko jest w Weronie skąd do dworca kolejowego co 20 minut dojeżdża specjalny Aerobus (6 Euro od osoby). Następnie wystarczy się przesiąść się na autobus linii 162, 163, 164 lub 165, aby dojechać do wybranej miejscowości nad wschodnim wybrzeżem jeziora Garda. Przykładowo bilet z Werony do Cisano kosztuje 4 Euro od osoby (+0,80 Euro za zakup biletu w autobusie). Więcej informacji na stronie, klik>>>
Gdzie śpimy nad Gardą
Nie będę Was czarować ceny nad Gardą nie należą do niskich. Za pokój dwuosobowy w w szczycie sezonu lekką ręką zapłacicie z 4 tysiące złotych za 6 noclegów. Można je znaleźć pod tym linkiem.
Ciekawą opcją są campingi, których są tutaj niesamowite ilości. Wiele z nich ma baseny, własne piaszczyste plaże czy ofertę animacji dla dzieci. Tutaj też w szczycie sezonu domek kempingowy kosztuje około 100 Euro za noc. Za to w maju o połowę mniej. Tego typu miejsca nie gwarantują jednak spokojnego wypoczynku, gdyż trwa tutaj nieustanna impreza.
Jeżeli nie możecie sobie pozwolić na szaleństwo cenowe jest jeszcze inna opcja – znaleźć nocleg w pięknej okolicy jeziora Ledro. To tylko 20 minut jazdy samochodem od jeziora Garda, a różnice w cenie są zaskakujące. Znajdziecie je pod tym linkiem.
4 komentarze
Ciężko nam było zdecydować między Como a Gardą. Wybór padł na Lago di Como, chyba trzeba wrócić do Lombardii 🙂
Też musimy się kiedyś wybrać na Lago di Como. na razie planujemy Dolomity, to może drugi tydzień nad Como. Chociaż nadal nas ciągnie nad Gardę, szczególnie te górzystą, północną część.
planujemy wyprawę nad Gardę z córką teraz na majówkę. Jakiej pogody można się spodziewać w maju?? Polecacie wynając coś na campingu czy jednak jakiś pensjonat?? Wasz opis wyjazdu bardzo nam się przyda, wiemy teraz że w niedzielę mamy zaplanowac Sirmione 🙂
My byliśmy nad Gardą w zeszłym roku w majówkę. Pogoda była na południu Gady ciepła, słoneczna koło 20 stopni. Na północy, tam gdzie sa góry jest trochę zimniej i wietrzniej – kurtki przeciwdeszczowe i przeciwwiatrowe oraz buty górskie się przydają. My mieliśmy domek na campingu i nie było problemu z zimnem w nocy. Ostatniego dnia było tak ciepło, że poszliśmy na odkryty basen na campingu. Życzymy wspaniałej podróży, my wyjeżdżaliśmy z żalem.