Historia tego miejsca nieodłącznie wiąże się z cystersami. Ich obecność widać na każdym kroku. Nie tylko w gigantycznym kompleksie w Krzeszowie, ale chyba głównie przez dziesiątki przydrożnych kapliczek i krucyfiksów. Jednak cystersi nie tylko głosili na tych ziemiach Słowo Boże, ale przede wszystkim wiedzę i umiejętności.
Niezwykli zakonnicy
Cystersi są dość niezwykłymi zakonnikami. Wywodzą się z reguły benedyktyńskiej, ale poza uczeniem się i pracowaniem, wyznają zasadę dzielenia się swoją wiedzą i technologiami. Kiedy przybyli w te strony w średniowieczu szukali miejsca niezagospodarowanego, gdzie mogliby wykorzystać swoje pomysły. Wybrali okolice Chełmska Śląskiego i zaczęli badać tutejszą glebę, wodę i roślinność. Cystersi mieli bardzo naukowe podejście do gospodarowania ziemią. Stwierdzili, że teren ten charakteryzuje się krótkim okresem wegetacji, ale ziemia jest bardzo dobrze nawodniona. I tutaj na scenę wchodzi oleista roślinka, która kwietnie na niebiesko, czyli len.
Domki Tkaczy
Cystersi na początku XVIII wieku zaczęli zakładać osiedla domków dla tkaczy. Nie było tutaj miejsca na przypadek. Wysokość domków, położenie, kształt, cyrkulacja powietrza są obliczone i zaplanowane, aby zmaksymalizować wydajność i zysk. Cystersi w swoim uczeniu ludności technik gospodarowania nie byli zupełnie bezinteresowni. Za dzierżawę domków pobierali 70% dochodów ze sprzedaży wyprodukowanych tkanin! W 1755 roku w mieście mieszkało i pracowało 273 tkaczy. Ich płótno sprzedawano w całej Europie i obydwu Amerykach. Pieniądze ze sprzedaży zasiliły wielką budowę kompleksu cysterskiego w Krzeszowie.
Życie w takim domku nie należało do łatwych. Każdy z nich był zaprojektowany dla dziesięcioosobowej rodziny – rodziców, dziadków i szóstki dzieci. Za domkiem był ogródek i potok, z którego czerpano wodę na domowe potrzeby oraz moczono w nim len.
Jedna izba służyła do spania i pracy. W drugiej izbie była kuchnia. Strych służył do składowania lnu i tkanin. Każdy domek miał też niewielką piwniczkę. Nie wolno było palić w domu świec czy łuczyw, gdyż są, do dziś niezwykle, łatwopalne. Cyrkulacja powietrza między domkami, która doskonale suszy len, jednocześnie rozprowadza każdą iskrę w oka mgnieniu.
Izba Tkactwa
Domki Tkaczy, zwane 11 apostołami, można zwiedzić. Dla turystów dostępne są dwa domki, codziennie do godziny 18stej. W Izbie Tkactwa, prowadzonej przez Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Chełmska Śląskiego „Tkacze Śląscy”, obejrzycie modele domków, wysłuchacie ich historii oraz dowiecie się jak wygląda obróbka lnu. Można też wypróbować własnych sił w tkaniu na oryginalnym krośnie i dołożyć swój wkład do powstających dywaników. Zwiedzanie jest darmowe i trwa z 30 minut.
W Izbie możecie również zakupić przeróżne lokalne wyroby z lnu: torby, szaliki, zabawki, obrusy i wiele innych. Myśmy zaopatrzyli się w lniana kurkę i fartuch do kuchni wykonany w Krainie Lnu.
W Domkach Tkaczy znajdziecie również Kawiarnię u Apostoła, gdzie zajrzeć można do ogrodu, piwnicy (sprawdzić, gdzie mieszka krokodyl) i zobaczyć fotel będący jednocześnie toaletą. Właściciel kawiarni jest prawdziwym gawędziarzem i w zabawny, aczkolwiek dość chaotyczny sposób opowiada historię miejscowości. Można tutaj wypić kawę i zjeść bardzo słodką „Bombę Apostołów”.

Kilka słów o historii Chełmska Śląskiego
Chełmsko Śląskie było przez kilkaset lat miasteczkiem z własnym herbem i samorządem. Rynek z podcieniowymi kamienicami pamiętają jeszcze lata rozwoju. Dziś rynek jest nieco wymarły, ale warto się po nim rozejrzeć i przeczytać daty, które znajdują się na kamiennych portalach. Historia miasta jest ściśle związana z cystersami, którzy odziedziczyli je razem z przyległymi wsiami w XIV wieku i byli właścicielami, aż do kasaty zakonu w 1810 roku. Miasteczko przeżywało okresy rozwoju i upadku. Tragiczny dla niego okazał się początek wieku XV, kiedy husyci splądrowali miasto, które nie miało murów obronnych. W XVIII wieku miasto stało się słynne dzięki produkcji płótna z lokalnego lnu. W XIX wieku miasto miało kościół, szkołę, szpital, browar, cegielnię, farbiarnię oraz ogromne ilości krosien w każdym niemal domu. Po doprowadzeniu prywatnej linii kolejowej, elektryczności i wodociągu Chełmsko Śląskie stało się znaną miejscowością wypoczynkową. W 1945 miasto straciło prawa miejskie i po dziś dzień jest to wieś z rynkiem.
Jadąc drogą z Chełmska w kierunku Mieroszowa natraficie na punkt widokowy (zaznaczony na mapie google) na całą kotlinę kamiennogórską, gdzie wykonaliśmy poniższe zdjęcie. W oddali widać Karkonosze.
Odkrywamy okolice
Jeżeli wybierzecie drogę do rezerwatu Głazy Krasnoludków drogą w kierunku na Mieroszów, to polecamy Wam zatrzymać się w Różanej koło budynku wielkiej karczmy na rozdrożu (dziś jest tam dom gościnny). Na przeciwko zauważycie dziwny budynek z podcieniami. Jest to kuźnia Reinmanna z 1769 roku.
Obok są Czartowskie Skały, które również zasługują na krótki spacer. Są zbudowane z czerwonego piaskowca. Na szczycie mają bardzo interesujące skalne okna.
W nieodległej miejscowości Kochanów znajduje się skalny stół sądowy. Jest to skała w kształcie stołu otoczona skałami, które pełniły rolę krzeseł. Podobno w miejscu tym odbywały się w średniowieczu rozprawy sądowe pod gołym niebem. Wyroki, które zapadały potrafiły być bardzo surowe. Jednym z nich mógł być nakaz samodzielnego zrobienia i postawienia krzyża pokutnego. Doprowadzi Was tutaj z Kochanowa zielony szlak turystyczny.
Głazy Krasnoludków
Do Rezerwatu można dotrzeć szlakiem turystycznym lub samochodem. Parking jest zaraz koło rezerwatu. Znajduje się tutaj również duża polana z miejscem na ognisko, wiata turystyczną i małym placem zabaw.
Głazy można obejść w niecałe 30 minut. My zdecydowaliśmy się podejść na samą górę i przejść się wśród szczytów, oglądając ciekawe formacje skalne, na które prószył śnieg. Można też przejść się pod skałami i przyglądać ciekawym kształtom. To drugie rozwiązanie polecam rodzicom z małymi dziećmi.
Głazy nie są zabezpieczone w żaden sposób, dlatego na półkach skalnych trzeba zachować szczególna ostrożność szczególnie po deszczu i w śniegu, gdyż może być ślisko.
W okolicy warto zwiedzić malownicze wioseczki w Okrzeszynie i Uniemyślu, o których przeczytacie na naszym blogu tutaj,
>>> Uniemyśl i Okrzeszyn<<<
11 komentarzy
Ależ uroczo i tajemniczo 🙂
Super miejsce pyszna kawka w czarodziejskiej kawiarni w jednym z drewnianych domków……
…
Akurat kawy nie próbowaliśmy, ale Izba Tkacka bardzo przypadła nam do gustu
Dla nas strasznie słabe. Nadrabialiśmy dużo km żeby wejść do jednego czy dwóch domków 🙂 myślałem wcześniej, że to każdy do zwiedzania:)
Warto też pozwiedzać okolicę o czym piszę na blogu. Myśmy spędzili zwiedzając okolice cały dzień, a w Chełmsku może z godzinę. Domki są zamieszkane przez 5 rodzin, trudno im do domu wejść. Do zwiedzenia są dwa. W jednym jest kawiarnia.
Na szczęście odwiedziliśmy Krzeszów po drodze i dzięki niemu nie było zmarnowanego dnia 🙂 po prostu jak tam jechaliśmy to myślałem, że bedzie coś więcej niż dwa domy do zwiedzania 🙂
Marek Suwara Podobno domki są wystawione na sprzedaż jako całość. Gdy kupi je ktoś z pomysłem, to może wszystkie będą do zwiedzania. Tylko co tam zrobić, skansen?
Nie wiem 🙂 chodziło mi tylko, że jechałem tam z przeznaczeniem na wielkie wow 🙂 ale Krzeszów mi na szczęście wypełnił tą lukę 🙂
Marek Suwara Krzeszów, to zdecydowanie wielkie wow.
I koniecznie kawa z ciastem u Adama
Jej – kolejny raz przekonuję się, że Śląsk jest niesamowity! Mam nadzieję, że tam kiedyś trafię 🙂