Toruń ma pierniki, Poznań rogale, a Lublin? W Lublinie króluje cebularz – okrągły placek drożdżowy z cebulą i makiem. Jest to produkt regionalny i certyfikowany. Najlepsze kupicie tylko ze specjalnym oznaczeniem. Bywają różne – małe i duże. Moim osobistym zdaniem najlepsze są na ciepło. Są doskonałe na lekką i nie słodką przekąskę.
Od niedawna w Lublinie możecie zobaczyć jak piecze się cebularze, poznać jego recepturę oraz historię w Regionalnym Muzeum Cebularza na ulicy Szewskiej 4. Pofabryczny budynek znajduje się kilka kroków od starówki w Lublinie. Kiedyś była tutaj piekarnia oraz fabryka octu, dziś znajdziecie tu między innymi żywe muzeum.
Pokazy odbywają się o określonych godzinach, więc warto wcześniej sprawdzić stronę internetową muzeum >>>
Pokaz trwa około godziny. Po zakupieniu biletu otrzymujemy czapkę i zasiadamy na długich ławach. Piekarz Franek i jego pomocnica Esterka opowiadają nam legendy związane z cebularzem oraz jego prawdziwą historię.
Legenda ma wątek miłosny, bo jak wiadomo przez żołądek do serca. Zgodnie z opowieścią pierwszego cebularza, ze skromnych zapasów upiekła Esterka strudzonemu wędrowcowi. Okazuje się, że jest to król Kazimierz Wielki, któremu bardzo kołacz przypadł do serca, a w raz z nim piękna kuchareczka.
Prawda jest taka, że smaczny kołacz stworzyli mieszkający na lubelszczyźnie Żydzi z prostych, tanich i ogólnodostępnych składników. Niestety nie zachowały się oryginalne przedwojenne receptury i zniknęły wraz z ich autorami podczas wojennej zawieruchy.
Podczas prezentacji chętni biorą udział w kolejnych etapach robienia cebularza. Można kroić cebulę, zważyć mąkę na starej lubelskiej wadze, przesiać na sicie czy rozwałkować drożdżowe ciasto. Na zakończenie każdy mógł spróbować kawałka cebularza, nie tego, który tak pracowicie uczestnicy zagniatali, ale pochodzącego z certyfikowanej piekarni.
Muszę się Wam pochwalić, że moja córka, która z dużym sceptycyzmem podchodzi do nowych smaków, spróbowała cebularza i jej zasmakował!!!
Czy warto się tutaj wybrać? Zdecydowanie tak, gdyż jest to świetny sposób na żywy kontakt z historią i kulinariami. Dzieci lepiej zapamiętują wielozmysłowe doznanie, gdzie można spróbować, powąchać, pokroić i po ugniatać.
Osobiście dodałabym jeszcze kilka szczegółów takie jak wplecenie regionalizmów, które ubarwią opowieść szczególnie dla turystów spoza Lublina.
Co jeszcze warto zwiedzić w Lublinie sprawdź na naszym blogu, klik>>>
8 komentarzy
Jeszcze nie byłam! Ale to świetny pomysł- zabiorę tam córkę 🙂
Na naszym blogu znajdziesz też opisy innych żywych muzeów w Poznaniu i Toruniu oraz Bolesławcu.
Fajne są takie żywe skanseny.
A ja zawsze uważałam Lublin za takie nudne miejsce. Teraz chętnie bym tam poszła! Może kiedyś będzie okazja, regionalne jedzenie zawsze intryguje.
Lublin to bardzo ciekawe miejsce. Jesteśmy tu od tygodnia i żal nam, że już wyjeżdżamy, bo przegapimy Sztukmistrzów z Lublina czyli pokazy akrobatów i kuglarzy. Już wkrótce na naszym blogu, co nas zachwyciło w Lublinie.
Bywam niemal co dziennie w Lublinie i nie wiedziałem o tym muzeum.
Muzeum zostało niedawno otwarte. Same dowiedziałyśmy się o nim w CIT w Lublinie, gdy przyszłyśmy po mapki, folderki i garść informacji.
[…] Regionalne Muzeum Cebularza, czyli poznajemy lokalne tradycje.- w Lublinie dowiecie się jak się robi cebularza. […]