Bolesławiec na Dolnym Śląsku – na każdym kroku przypomina o tym, że słynie z ceramiki. Plakaty i billboardy zapraszają na coroczną imprezę Bolesławieckie Święto Ceramiki, podczas której nie tylko można kupić ceramikę, wziąć udział w warsztatach, ale też wysmarować się od stóp do głów gliną i przemaszerować przez miasto w paradzie glinoludów!!! Na skwerach i rondach stoją wielkie ceramiczne dzbanki i kubki zdobione w charakterystyczny lokalny wzór – białe kropki na kobaltowym tle. Trzy wzory są powszechnie używane, ale każda manufaktura ma również wiele własnych, unikatowych, często barwnych i przyciągających oko.
Jak powstaje ceramika?
Nie ma lepszej metody na naukę jak aktywne poznawanie. W Manufakturze w Bolesławcu, którą znajdziecie na ulicy Gdańskiej 30, można zobaczyć wraz z przewodnikiem jak wygląda krok po kroku produkcja tutejszej ceramiki. Na czym polega zwiedzanie Manufaktury i czego się możecie spodziewać po takiej wizycie przeczytacie w osobnym wpisie>>>
Jeżeli wizyta w Manufakturze nie zaspokoiła Waszej ciekawości, to więcej wiedzy zdobyć można w Muzeum Ceramiki w Bolesławcu, które znajduje się zaraz koło Rynku, na ulicy Mickiewicza 13. Już sam budynek muzeum jest ciekawostką, gdyż został on zaadoptowany na cele muzealne ponad 100 lat temu z XV wiecznej baszty i sąsiedniego budynku.
W muzeum obejrzeć można ponad 2 tysiące eksponatów miejscowej kamionki. Najstarsza pochodzi z XVII wieku. Jest oczywiście duży zbiór ceramiki zdobionej metodą stempelkową, ale też malowanych czy jednokolorowych o rozmaitych kształtach.
Zwiedzanie Bolesławca – trasa rodzinnej wycieczki
Nasza wycieczka rozpoczyna się na rogu ulicy Kubika i Piaskowej koło kościoła pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Kościół wybudowano na miejscu murowanego zamku warownego, który został zniszczony przez Szwedów podczas wojny trzydziestoletniej. Miejsce na zamek jest dobre, ze względu na wysoką skarpę, na której się znajdował. Dziś poza kościołem zbudowanym z bolesławieckiego piaskowca, (którego kamieniołomy są w okolicy) warto zwrócić uwagę na tarasowe ogrody i w murze wyszukać kulę armatnią.

Kto znajdzie kule armatnią?
Podążamy w górę na plac Zamkowy, na którym znajduje się dziś kościół i rzeźba Jezusa Przyjaciela Dzieci. Jeżeli obejrzycie rzeźbę dokładnie z jednej strony znajdziecie datę jej wykonania.
Nas zaintrygował budynek stojący na przeciwko rzeźby, a dokładnie liczne kobiece stylizowane na starożytne figury. Spróbujcie wypatrzeć małą sowę – symbol mądrości. Stojąca koło niej bogini to Minerwa – bogini nauki, mądrości i literatury.
Po dotarciu do skrzyżowania ulic 1 Maja i Kutuzowa wchodzimy na kolejny odcinek bardzo ładnie odnowionej promenady. Latem cały Bolesławiec jest pełen zieleni, kwitną hortensje i petunie oraz liczny starodrzew w tym ogromne lipy i kasztanowce. Na tym odcinku promenady podziwiać można dobrze zachowane odcinki murów obronnych. Gdy miasto było stać na dobre ufortyfikowanie, to budowane były dwa rzędy murów obronnych, które widać w Bolesławcu.
Czarny obelisk
Obok murów znajduje się czarny obelisk z napisami w języku niemieckim i rosyjskim. Jest to pomnik na cześć generała Kutuzowa, który uważany jest za genialnego stratega, dzięki któremu Napoleon poniósł klęskę w Rosji. Był on zwolennikiem szybkich i sprawnych manewrów. Podążając za wycofującymi się oddziałami francuskimi dotarł do Bolesławca, gdzie zachorował na tyfus i zmarł. Na jego cześć król pruski Fryderyk Wilhelm III ustawił w 1816 roku pomnik, który oryginalnie stał na rynku w Bolesławcu.
Na promenadzie natkniecie się jeszcze na małą fontannę z czaplą. Tutaj przed wojną było mini-zoo z wolierami dla ptaków oraz akwariami dla gadów. Podobno były też krokodyle! Dziś można w stawie poobserwować kaczki i łabędzie….gadów brak.
Rynek
Z promenady skręcamy w kierunku Rynku. Po prawej stronie mijamy kościół katolicki pw. Wniebowzięcia NMP. Jest to najstarsza świątynia w Bolesławcu, jej budowa rozpoczęła się w XIII wieku. Jak całe miasto kościół wielokrotnie był niszczony podczas kolejnych najazdów i przemarszów obcych wojsk i za każdym razem odbudowywany. Na fasadach zauważycie zabytkowe, renesansowe epitafia. Wiele z nich pochodzi z nagrobków dzieci i całych rodzin. Charakterystyczne jest przedstawienie osób – wszyscy w strojach z epoki, klęczą i modlą się. Kobiety z dziewczynkami po jednej stronie, a mężczyźni z chłopcami po drugiej. Zauważcie, że dzieci są przedstawiane jako miniaturki dorosłych – mają identyczne stroje, tylko mniejsze.
Rynek Bolesławca jest ślicznie odnowiony i cały w kwiatach. Zaraz koło kościoła znajduje się ceramiczna ławeczka i fontanna. W kamienicach znajdziecie wiele restauracji i kawiarni.
Najstarsza restauracja w kamienicy pod Złotym Aniołem ma bardzo barwną historię. Wcześniej stała tutaj karczma ze stajniami dla koni. Po kolejnym pożarze powstał zajazd, w którym gościło wielu znamienitych gości w tym sam Napoleon Bonaparte. Cesarz zajechał przed zajazd saniami zimą, w środku nocy. Oczywiście właściciel Johann Gottfried Mathaei ugościł słynnego wodza, ale ten nie miał czym zapłacić. Podobno zamiast pieniędzy pozostawił swoje uszkodzone sanie i wazę. Naczynie do dziś jest własnością spadkobierców restauracji pod Złotym Aniołem. Sanie zaś wyjechały do USA wraz z częścią rodziny i zostały sprzedane na aukcji w Nowym Jorku na początku XX wieku. Podobno były prawdziwą sensacją.
Ratusz w Bolesławcu to kompleks czterech budynków, każdy z nich ma własny dach i trochę inny styl. Najciekawszy jest najmniejszy budynek przylegający do wieży, pokryty sgraffito, malowany tak, aby z odległości wydawało się, że jest wyłożony dekoracyjnie wyciętym kamieniem. Taka iluzja optyczna. Sprawdźcie czy z pewnej odległości dacie się oszukać.
Z Rynku idziemy ulicą Mickiewicza i koło Muzeum Ceramiki skręcamy w promenadę. Tutaj warto zwrócić uwagę na Stary Teatr oraz budynek Sądu Rejonowego, który był kiedyś szkołą.
Termy
Podczas spaceru napotykamy jeszcze budynek Term w Bolesławcu. Znajdują się w starych łaźniach miejskich, które powstały pod koniec XIX wieku. Baseny przebudowano, ale zachowano stare elementy w tym wielkie płaskorzeźby autorstwa bolesławieckiej artystki Jenny Bary-Doussin. Ciekawostką jest, że podczas budowy wykorzystano budynek baszty miejskiej (którą widać na zdjęciu poniżej). Konstrukcja jest jednak nowoczesna – aby dobrze doświetlić baseny użyto żelbetonu.

W głębi widać basztę.
Wiadukt kolejowy
Wiadukt kolejowy w Bolesławcu nad Bobrem to potężna budowla, która przypomina rzymski akwedukt. Zbudowany z piaskowca, wyremontowany i oświetlony stanowi atrakcję turystyczną. Wybudowano go w połowie XIX wieku wraz z doprowadzeniem kolei do miasta. Ma 490 metrów długości, 39 przęseł, budowało go 600 osób przed dwa lata. Już same te liczby intrygują, dlatego zdecydowanie polecamy Wam podejście i obejrzenie go.
1 comment
Uwielbiam ceramikę z Bolesławca. W Bolesławcu jeszcze mnie nie było, ale marzy mi się taki wypad do miasta ceramiki. Wiadukt piękny, trochę przypomina akwedukt w Stańczykach.