„To w Niemczech można coś zobaczyć?” – zdziwiła się moja koleżanka, gdy powiedziałam jej, że jedziemy do Niemiec. Owszem można i to bardzo dużo. Gdy mówimy o naszym zachodnim sąsiedzie to na myśl przychodzą nam szerokie autostrady, którymi mkniemy w kierunku cieplejszych niż nasze mórz. Okazuje się jednak, że warto zjechać i zatrzymać się, gdyż w tym różnorodnym kraju czekają na nas rozliczne atrakcje. Od znanego nam Morza Bałtyckiego, poprzez piękne jeziora i malownicze zakola wielkich rzek, aż po góry Harzu czy wysokie szyty Alp. Od tętniących życiem wielkich miast po ciche i spokojne wioseczki. Znaleźć tutaj można wspaniałe dzieła sztuki, piękne budowle, interaktywne muzea, parki rozrywki i wiele innych atrakcji.
Autostrady, drogi i parkingi w Niemczech
Niemcy mają wspaniale rozwiniętą sieć autostrad. Można nimi zjechać kraj wzdłuż i wszerz. Nie jest jednak prawdą, że można nimi mknąć dowolną szybkością .Warto patrzeć na znaki, gdyż w wielu miejscach znajdują się ograniczenia prędkości. Drogi są też regularnie remontowane. Niewątpliwą wadą jest korek na autostradzie, który trudno ominąć. Skazani jesteśmy wtedy na długie stanie. Korki na autostradach to w Niemczech codzienność i stoję właśnie w jednym, gdy pisze ten tekst.
Zawsze przed wyjazdem do nowego kraju sprawdzamy czy i w jaki sposób różnią się zasady ruchu drogowego. Wiecie jak to jest – nieznajomość prawa nie zwalnia od jego przestrzegania. W Niemczech trzeba pamiętać, że policja jest niezwykle skrupulatna i za przekraczanie prędkości można zapłacić bardzo wysoki mandat.
Warto pamiętać, że w Niemczech parkingi są zazwyczaj płatne. Niektóre mogą być bezpłatne w weekendy i święta, ale nie jest to regułą. Rozrzut cenowy jest duży. Zazwyczaj są to ceny od 50 centów za pół godziny do 5 Euro za dzień, ale zdarzyło nam się już zapłacić 6 Euro za dwie godziny parkowania i nie był to nasz najlepszy dzień. Sposób na parkingi to strona internetowa http://www.car-parking.eu/germany, gdzie znajdziecie informacje o parkowaniu w większych miastach.
W podróży pojawia się też często temat toalety. W muzeach i parkach rozrywki znajdziemy darmowe toalety, w kawiarniach i restauracjach wiadomo toalety darmowe dla klientów, za to za toalety w Galeriach Handlowych oraz na stacjach benzynowych można zapłacić. Do standardu w toaletach należą przewijaki, zdarzają się też niskie umywalki dla małych dzieci.
Drogi rowerowe w Niemczech
Do moich ulubionych należą wspaniałe drogi rowerowe w Niemczech. Nie tylko ułatwiają jeżdżenie po dużych miastach, ale również pomiędzy miejscowościami. Jest to szczególnie ważne dla rodzin, które nie lubią jeździć z dziećmi wzdłuż ruchliwych ulic. My obawiamy się o naszą córkę nawet, gdy jeździ pomiędzy nami po drodze, dlatego wybieramy rejony z dobrze rozwiniętą siecią dróg rowerowych.
W wielu regionach można spędzić fantastyczne wakacje na rowerze. Szlaki są dobrze oznakowane, wyposażone w parkingi dla rowerów, ławeczki, miejsca wypoczynkowe.
Niemcy to kraj, gdzie rowerzystów jest wielokrotnie więcej niż w Polsce. Miasta są pełne rowerzystów, okolice dworców zapełnione zaparkowane jednośladami tak, że nie sposób wsadzić szpilki.
Jak zmniejszyć koszty podróży po Niemczech?
Pomimo tego, że Niemcy to bogate państwo wcale nie jest tutaj strasznie drogo. Można spokojnie zrobić zakupy w znanych sieciach dyskontowych tj. Lidl lub też trochę droższych supermarketach Kaufland lub Rewe, gdzie ceny są porównywalne do naszych.

Bożonarodzeniowe jarmarki w Niemczech
Chleb oraz różnorodne bułki można kupić w piekarniach (Bäckerei). Pieczywo jest równie dobre co polskie, ale dwu, trzykrotnie droższe. Kawa z mlekiem, na wynos, to koszt rzędu 2,5 Euro. Podobnie jest z herbatą. Oczywiście, gdy usiądziemy w kawiarni czy restauracji to możemy być bardzo zaskoczeni cenami. Ostatnio za trzy pizze z napojami dla każdego daliśmy 30 Euro. Dlatego szukając noclegu zawsze zwracamy uwagę na możliwość robienia własnego obiadu. Wybierając hotel, gdzie nie możemy przyrządzić posiłku ukrytym kosztem jest obiad, który przecież warto codziennie zjeść.
Koszty rosną gwałtownie, gdy zechcemy zapłacić za wejście do muzeum i innych atrakcji. Zdarzyło nam się zapłacić kilka Euro za wejście, ale zazwyczaj bilet dla dorosłego (Erwachsene) zaczyna się od 10 Euro. Przy trzyosobowej rodzinie można już szukać biletu rodzinnego (Familienkarte) zależnie od miejsca jest to koszt około 30 Euro. Są jednak takie atrakcje, gdzie wejście dla rodziny będzie kosztowało znacznie więcej. Przykładowo za wejście do jednego z największych ZOO w Europie – ZOO w Hannoverze za trzyosobową rodzinę zapłacimy 67 Euro! Można spróbować zaoszczędzić i wejść tam za 24 Euro po 16:30. Czy da się takie wielkie ZOO obejrzeć w 1,5 godziny? Szczerze wątpię.
Być może w wypadku ZOO w Hannoverze nie jest to dobry pomysł, ale generalnie warto zwracać uwagę na to czy są dni z darmowym wejściem, niższe ceny poza sezonem, wieczorem oraz darmowe bilety dla dzieci. Są tez miejsca, które za darmo wpuszczają osobę, która w ten dzień obchodzi urodziny!
Transport w Niemczech
System transportu miejskiego jest w Niemczech świetnie rozwiązany. Kilka miast ma metro lub kolej naziemną. Pozostałe dobrą sieć punktualnych tramwajów i autobusów. My mamy doświadczenia z Berlina, gdzie z hostelu do centrum przemieszczałyśmy się bez problemu U-Bahnem. W Berlinie i wielu innych miastach istnieje oferta wykupienia karty turystycznej, która pozwala swobodnie jeździć po mieście komunikacją publiczną oraz wchodzić do wybranych muzeów. Więcej o transporcie w Berlinie znajdziecie we wpisie Berlin z dzieckiem.
Język niemiecki, czyli jak się dogadać?
Jestem prawie pewna, że w Berlinie można mieszkać i nie znać niemieckiego. To prawdziwy tygiel narodowości i słychać wszystkie języki świata. Co oczywiście powoduje, że bez trudu można dogadać się po angielsku. Kilkukrotnie zdarzyło mi się, że obsługa zwracała się do mnie od razu po angielsku. Co więcej podróżując po Niemczech szczególnie po landach blisko Polski tj. Saksonii czy Brandenburgii spotkaliśmy się z oprowadzaniem czy audio przewodnikami po polsku. Do takich miejsc należy Twierdza Königstein koło Drezna czy Muzeum Pergamon w Berlinie. W Zittau opisy na budynkach są w trzech językach, w tym po polsku.
Jednak im dalej w głąb Niemiec tym znajomość języka niemieckiego bardziej się przydaje. Oczywiście w hotelach, restauracjach czy kawiarniach, a nawet w piekarniach w turystycznych miejscowościach, z łatwością znajdziecie obsługę po angielsku, ale już w muzeach jest różnie. Przykładowo w Muzeum Nietoperzy część opisów była po angielsku, ale już zwiedzanie jaskini odbywa się tylko po niemiecku i bez znajomości języka jest bezsensownym wydaniem pieniędzy.
Moja znajomość niemieckiego jest dość elementarna. Potrafię kupić bilet, zapytać ile co kosztuje i zrozumiem, gdy ktoś się mnie zapyta, czy chcę kawę na wynos. Nawet te kilka podstawowych zwrotów bardzo się przydaje w podróży. Niestety zwiedzanie w wielu muzeach jest opisane tylko po niemiecku. Nawet pokaz lotów ptaków drapieżnych traci na uroku, kiedy jest prowadzony w obcym języku, którego nie rozumiemy.
Ciekawostki
Ikonka na przejściach dla pieszych
Jestem ciekawa kto wpadł na pomysł, aby obrys ikonki przechodzącego i stojącego ludzika na przejściach dla pieszych zlecić artyście, ale dzięki temu ten niemiecki wyróżnia się i stanowi swoistą atrakcję turystyczną. Czasami poza mężczyzną w kapeluszu można też natknąć się na dziewczynkę w sukience i z warkoczykami. Postaci są tak charakterystyczne, że w Berlinie są całe sklepy sprzedające pamiątki z tą postacią – od bluz przez czapki aż po breloczki i zakładki do książek.
Samoobsługowe pole
W kilku landach spotkaliśmy się z polami tulipanów, które można samemu ściąć a potem do skrzynki należy wrzucić opłatę za kwiaty. Nikt na polu nie stoi i nie pilnuje. Jest to dla mnie przykład wiary w człowieka i zaufania do wywiązywania się z międzyludzkiej umowy.
Niszowe miesięczniki
Ile miesięczników o traktorach albo lokomotywach jest wydawanych w Polsce i jest w stanie się utrzymać? Gdy przeglądamy półki z magazynami dla hobbystów w Niemczech, napotykamy trzy tytuły o traktorach i jeden o samochodach straży pożarnej! Oczywiście mieszka w tym kraju więcej ludzi, ale też stać ich na tak oryginalne zajęcia.
Hotele check-in
Zapewne tego typu rozwiązania są w całej Europie, ale my spotkaliśmy się z nim po raz pierwszy w Dreźnie. Po zarezerwowaniu hotelu dostajemy numer PIN, który wprowadzamy na klawiaturze wybranej skrzynki. W skrzynce znajdujemy klucz z informacjami o zasadach obowiązujących w hotelu. Sami sobie otwieramy drzwi do hotelu (sic!) i do pokoju. W ten sposób recepcja otwarta jest tylko od 7 do 12 w południe.
Place zabaw
Z racji podróżowania z dzieckiem jesteśmy stałymi bywalcami placów zabaw. Te w Niemczech charakteryzują się czymś, co nazwałabym niesztampowością. Oczywiście zdarzają się zwykłe huśtawki i piaskownice, ale zazwyczaj spotykamy wiele ciekawych rozwiązań, których nie spotkaliśmy gdzie indziej. Tunele, tyrolki, rozbudowane systemy drabinek, kładek i zjeżdżalni oraz pompy, gdzie dzieci mogą się bawić wodą są prawie na każdym placu. Bardzo często są one ciekawie wkomponowane w otoczenie lub są przykładem nietypowego designu.
5 komentarzy
Faktycznie duża wiara w człowieka. Nie wiedziałam o tych hotelach – fantastyczny pomysł 🙂
Ja się tylko boje takich pomysłów, gdy zawiedzie elektronika. Co gdy nie da się otworzyć tej skrzynki?
Mam takie małe poczucie winy, że traktuję Niemcy „po macoszemu”. Aż mi głupio, że jeszcze nie byłam w Berlinie, a wdziałam już stolice większości państw europejskich… I właśnie siedzę i się zastanawiam dokąd na najbliższy kilkudniowy wypad. Walka toczy się między Berlinem i Poczdamem a Budapesztem i Balatonem 😉
Szczerze mówiąc byłam i w Berlinie i w Budapeszcie i każde z tych miast ma swój urok. Berlin nie ma jednego centrum. W sumie ma ich z trzy, z czego jedno jest centrum wielkich sklepów (KaDeWe) i konsumpcji z najwyższej półki. W Budapeszcie bardzo mi przypadły do gustu zupełnie zwariowane domy łączące jakąś niesamowita ilość różnych stylów. U nas też trwa walka pomysłów na wyjazd na Boże Ciało.
Sama mam małe poczucie winy, że traktuję Niemcy „po macoszemu”. Aż mi głupio, że nie byłam jeszcze w Berlinie, choć odwiedziłam większość europejskich stolic… I teraz siedzę i znowu dumam dokąd na najbliższy, kilkudniowy wypad. Walka toczy się między Berlinem i Poczdamem a Budapesztem i Balatonem 😉