Uwielbiam skanseny! Wędrowanie wśród starych budynków, w których ktoś kiedyś mieszkał. Zaglądanie do środka. Odgadywanie do czego służyły różne sprzęty. Lubię zapach tych domów i zastanawianie się jak się tym ludziom kiedyś żyło.
Miasteczko Galicyjskie i Sądecki Park Etnograficzny znajdziecie w Nowym Sączu. Jest to piękne muzeum na świeżym powietrzu, gdzie można godzinami wędrować wśród domów, warsztatów i kościołów. To co jest najbardziej cenne w zwiedzaniu tego skansenu, to możliwość zobaczenia na własne oczy jak wiele rożnych grup narodowościowych i etnicznych tutaj mieszkało. To czyni tę krainę niezwykłą i różnorodną. Czy słyszeliście o Łemkach, Lachach Sądeckich, Cyganach, Góralach sądeckich i Pogórzanach? Mieszkali tutaj również Niemcy i Żydzi. Prawdziwe multi-kulti!
Wycieczka po skansenie
Spacer zaczynamy od zakupienia biletów. Wejścia są z dwóch stron. Zaparkować można zarówno od Lwowskiej 226 jak i od ulicy Wieniawy 83B. Od 2 maja 2017 zwiedzanie skansenu odbywa się z przewodnikiem, a miasteczka galicyjskiego indywidualnie.
Zwiedzanie skansenu
Jeżeli zaparkujecie od ulicy Lwowskiej przy Miasteczku Galicyjskim to zaczniecie zwiedzanie od zagród kolonistów Józefińskich, czyli galicyjskich Niemców. Pojawili się oni na tych terenach w II połowie XVIII wieku i przywieźli ze sobą nowe umiejętności i sposoby budowania domów. Ich kolonia to praktycznie miasteczko. Wszystko jest poukładane i wysprzątane. Piec z kominem jest w środku domu, co nam się wydaje normą, ale wtedy nie było. Podłoga, ale i podwórko jest wyłożone, dzięki czemu wszystko się łatwo sprząta. Porównanie z kurnymi chatami, które przecież nadal były zamieszkiwane w okolicy, jest szokujące.
Co to jest ta kurna chata?
Zaraz za laskiem znajdziecie pierwszą kurną chatę. Ta nazwa nabiera sensu, gdy się do niej wejdzie. Małe okienka i drzwi przed którymi się trzeba nieźle schylić. Klepisko na ziemi i miejsce dla krowy!
Skąd krowa w domu? Przecież to żywicielka rodziny! Nie można jej zamknąć w oborze! Z resztą dzięki zwierzętom w domu jest cieplej, ale za to jak musiało śmierdzieć! O co chodzi z ta kurną? Kury też trzymali?! Nie! Kurna oznacza dymną chatę. Nazwa dokładnie odzwierciedla sytuacje w środku domu. Skoro palenisko jest otwarte, a nad nim wisi kociołek, to co się dzieje z dymem? Ucieka przez otwór w dachu, albo….zostaje w domu i unosi się u powały. Zatem w chacie było nie tylko ciemno z powodu małych okienek bez szyb (bo kogo byłoby stać na szkło!), ale też wiecznego dymu. Zimą to musiała być tragedia! Wietrzyć nie sposób, a grzać trzeba i jeszcze ciemno. W zasadzie nasz dzisiejszy smog to przy tym pikuś.
Szlachecki dworek
Kawałek dalej przeżywamy spore zaskoczenie wchodząc do dworku szlacheckiego przebudowanego w XIX wieku. Ludzie w tym samym czasie żyli w tym dworku i w kurnych chatach. Wnętrza dworku są obszerne, słoneczne i pięknie wyposażone. Pan domu miał swój gabinet, gdzie pracował i przyjmował gości. Pani domu miała elegancką sypialnię z toaletką. Przy wejściu wisi wieszak na szpicruty i stoi specjalne urządzenie do zdejmowania wysokich butów do jazdy konnej. Nic dziwnego, że gdy chłopi przychodzi do dworu, to w pas się kłaniali i nie wiedzieli co z oczyma zrobić.
Znajdziecie jednak w skansenie dom bogatego chłopa. Jest to chałupa Wincentego Myjaka, który był chłopskim posłem na sejm we Lwowie i do parlamentu we Wiedniu. Meble i wyposażenie robią duże wrażenie.
Ciekawostką są wnętrza wiejskiej szkoły, gdzie na lewo jest sala lekcyjna, a na prawo mieszkanie nauczyciela. Oczywiście są tabliczki z rysikami i kartonowe teczki oraz drewniane liczydła.
Bardzo interesująco prezentuje się dom maziarza. Ta wymarła już dziś profesja polegała na handlowaniu, destylowaną w sąsiedniej wsi, mazią. Maź służyła do oliwienia kół, jako paliwo do lamp, ale też produkcji leków. Synowie pomagali ojcom i już od wczesnych lat ruszali z nimi w długą wędrówkę. Zawód ten był intratny – dom prezentuje się okazale. Więcej o starym zawodzie możecie przeczytać tutaj>>>.
Cyganie Karpaccy
Bardzo chciałam zobaczyć jak wyglądają budynki mieszkalne Cyganów Karpackich. W kotlince, nieco na uboczu znajdziecie ichniejsze „khery”, czyli domy. Są one sklecone z prawdziwej zbieraniny wszystkiego. Wyglądają trochę jak sen szalonego budowniczego.
Miasteczko Galicyjskie
Po zwiedzeniu skansenu koniecznie pójdźcie do Miasteczka Galicyjskiego. Jest to rekonstrukcja typowego miasteczka z ratuszem, domem żydowskiego krawca, remizą strażacką, pocztą, cukiernią „Lwowską”i pracownią garncarską. Wędrując od domu do domu zaglądamy do środka. Można wziąć udział w pokazach lub porozmawiać z przewodnikami.
Jest tutaj również gospoda i możliwość nocowania. Jeżeli zainteresowała was taka możliwość, to możecie nocleg zarezerwować tutaj.>>>
Informacje praktyczne:
- Warto sprawdzić godziny otwarcia i cennik na stronie Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu
- Zaparkować można zarówno od Lwowskiej 226 jak i od ulicy Wieniawy 83B
- Na terenie skansenu znajduje się kawiarnia, gdzie dostaniecie smaczne ciasto i kawę.
- Teren doskonały do spacerów z wózkiem.
- w okolicy warto zobaczyć jeszcze Stary Sącz – Wola Krogulecka – Rytro – Piwniczna Zdrój. Klik>>>
5 komentarzy
Uwielbiam takie skanseny. Ja uwielbiam u mnie blisko skansen w Nowogrodzie 🙂 Rownież polecam 🙂
Również uwielbiam skanseny i zawsze jak jesteśmy gdzieś w drodze wyszukuję takie obiekty bo wiem, że dziewczynki będą zadowolone z takiej wycieczki.
Cieszę się, że zwiedzaczy skansenów jest więcej!
Ciekawy tekst, piękne zdjęcia. Pozdrawiam
Ja też uwielbiam skanseny, ale w Nowym Sączu nie byłam :).